wtorek, 17 listopada 2015

7. Living life in peace

Imagine there's no countries
It isn't hard to do
Nothing to kill or die for
And no religion too
Imagine all the people
Living life in peace

Długo zwlekałam z tym wpisem. Ale mimo że piszę bloga, który ma traktować o mojej chorobie, to nie mogę przejść obojętnie obok tego, co ostatnio dzieje się na świecie.
Na świecie. Nie tylko we Francji.
Bo zamach był także w rosyjskim samolocie. Wcześniej były zamachy w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, a dzień przed Paryżem był Bejrut.

Nie potrafię sobie wyobrazić ogromu tragedii, która miała miejsce w ostatni piątek. Nie potrafię, bo nie dotknęła mnie, ani moich bliskich. I, tak jak pisze Isabel, która przeżyła koncert EODM, nie wierzysz, że może to dotknąć ciebie. Nie potrafię sobie także wyobrazić, jak ciężko będzie żyć ludziom, którzy to przeżyli, bliskim tych, którzy nie mieli tyle szczęścia. Wszystkim, których to dotknęło bardziej, niż nas, oglądających zdjęcia w telewizji i internecie.
Nas, toczących boje o barwy profilówek na fb.
Tutaj jest pierwsza rzecz, która mnie przeraża do granic. Mamy ogromną tragedię, ale najważniejsze od jej ogromu jest, kto zmienił kolory swojego zdjęcia na portalu społecznościowym! Witamy w XXI wieku!
Dziękuję, wysiadam.
I tak, wiem, że to nie jest obraz całego społeczeństwa. Należę do wielu grup, a moi znajomi to najczęściej osoby w moim wieku. Młodsze lub starsze, ale niewiele. Przyszłość naszego kraju. Boje polityczne były na mojej tablicy od zawsze. Osobiście staram się szanować wszystkie poglądy, ale twardo zachowuję swój. Nie uważam kogoś za gorszego, bo jest przeciwny aborcji lub in vitro. Ani za lepszego, bo aprobuje małżeństwa homoseksualistów.
Moi najbliżsi przyjaciele to w większości osoby po prawej stronie. Ale potrafimy się dogadywać. Szanujemy siebie nawzajem. Tolerujemy. I to jest najważniejsze.
Eh, wyszła mi dygresja. W każdym razie, nigdy nie było tylu postów na jakikolwiek temat, jak teraz, kiedy podstawową rzeczą jest KOLOR PROFILÓWKI. Mam 658 znajomych i naprawdę, w jakikolwiek odmęt fejsbuka nie ucieknę, natknę się na gównoburzę na ten temat. Nawet nie o tym, czy przyjmować uchodźców, czy nie. Kolor.
To jest przerażające.

A w sprawie samego ataku w Paryżu... Z jednej strony, Francja jest sama sobie winna. Cała Europa jest sama sobie winna. Poprawność polityczna.
A z drugiej strony, prawdziwi muzułmanie odcinają się od tego. Na InterPalsie rozmawiałam z wieloma ostatnio, ale także przed tym piątkiem. Z tego, co się dowiedziałam, ich religia zakłada, że mają dążyć do tego, aby sami byli idealni. Dopiero wtedy zabierają się za nawracanie innych. A większość tych „zwykłych” muzułmanów wie, że nie osiągnie ideału za życia.
Ale nie mamy sposobu na odsiew tych „złych” i „dobrych”. Czy zatem nie ma wyboru i odpowiedzialność zbiorowa jest konieczna? Wysiedlić wszystkich Arabów?
A przecież na Islam przechodzą także Europejczycy. Polacy! Jakoś w wakacje była sprawa o Polaku, który przeszedł na Islam, a nawet dołączył do wojowników religijnych i chyba nawet się wysadził...
Tutaj nasuwa się kolejna rzecz. Czy religia jest powodem do walk? Jak świat światem, ktoś, kto wierzy inaczej musi zginąć. Inną religię trzeba tępić. Najpierw chrześcijanie giną na arenach, a kilkaset lat później sami wybijają rodzimowierców (brakuje mi określenia na ogół rodzimych religii etnicznych całego świata, a słowo „poganin” jakoś mi się nie podoba), aby przez kolejny tysiąc lat mówić o miłosierdziu swojego boga. Dobra, znowu dygresja, a w sumie może temat na inny wpis.
Jeżeli nie robisz mi krzywdy, a wyznajesz Latającego Potwora Spaghetti, to chyba nie muszę cię zabijać?

Po prostu jestem kolejną utopistką, która znowu zderza się z rzeczywistością. Doprawdy, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ludzie są tak okropni.


You may say I'm a dreamer
But I'm not the only one
I hope someday you'll join us
And the world will be as one
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz