wtorek, 27 października 2015

Ahoj.

Ziemniaczana księżniczka, Mart Morrison. 

Cześć.
Jestem Mart. Jakimś trafem znalazłeś się na moim blogu, z czego bardzo się cieszę. Kiedy go zakładałam, nie myślałam, że będzie towarzyszył mi w celach innych, niż wypisywanie głupot i smutków.
Prowadzenie dziennika zawsze proponowano mi jako swoistą terapię. Pisałam, pisałam, pisałam, a później przeglądałam zapisane zeszyty i płakałam. Bo wciąż nic się nie zmieniało. Bo wciąż nikt nie zauważał, co mnie boli. Bo wciąż nikt nie pomagał, a ja przecież wyraźnie pisałam, że pomocy potrzebuję.
Prawdopodobnie dlatego, iż moje pamiętniki były starannie ukrywane i chyba nikt, poza mną, nie miał możliwości czytania ich na bieżąco. 
Teraz padła propozycja czegoś, co udostępnię swoim bliskim. Poradziła mi to najpierw znajoma, proponowała wideodziennik, a tego samego dnia, kilka godzin później, umawiając się na pierwszą wizytę, pani terapeutka zaproponowała, żebym założyła bloga. Bo, mimo że łatwo jest przekazać coś obrazem, zwłaszcza ruchomym, preferuję maltretowanie klawiatury i zabawę słowami. 

Czy ten blog może być czymś interesującym? Nie wiem, nie obiecuję. Mam milion zainteresowań i ciągle pojawiają się nowe. Ciężko mi skupić się na jednym temacie. 

Początkowo wylewałam z siebie bóle egzystencjalne i inne takie głupotki. Przez kilka lat leczyłam się na depresję i schizofrenię paranoidalną. Teraz, kiedy aktualizuję ten wpis (27.07.2016), myślę, że wychodzę z choroby. Wiem, że czasem mam nawroty, jakieś problemy, z którymi nie wiem, co robić, ale hej...! Każdy ma. Staram się żyć tak, aby moja rodzina, przyjaciele i wszyscy, którzy mi pomogli wiedzieli, że dziękuję im za każdy mój oddech. Myślę, że wiedzą, że tylko dzięki nim wciąż żyję i jestem w takim, a nie innym miejscu. Swego czasu byłam marionetką, szmacianą lalką, która leżała tak, jak się ją rzuciło. Teraz... robię wszystko :-) 
Chodzę o własnych siłach. Chociaż wiem, że zawsze mogę zwrócić się do bliskich z prośbą o pomoc. Bardzo chciałabym, aby oni także wiedzieli, że zrobię tyle, ile będę umiała dla nich. 


💍

Obecnie, na blogu chciałabym pisać wszystko, co przyjdzie mi do głowy. Najróżniejsze myśli pseudo-mądre, wrażenia lub recenzję książek, wydarzeń, na których bywam. A także publikować tutaj dokumentacje moich poczynań z dziedzin wszelakich... I tak dalej. Po prostu prowadzić bloga. :-)

Jeżeli moje zainteresowanie można opisać jednym słowem, będzie to fantastyka. Chociaż to słowo pomija kilka tych, których nie da się podpiąć.
Bo, tak na przykład, posiadam dwie lalki ball-jointed-doll, potocznie zwane dollfie. I nie kreuję ich na małe elfy, czy coś. Chociaż centaura lub fauna przygarnęłabym chętnie. 

Ismael, czyli Yo-SD firmy FantasyDoll, model "Pamela" na chłopięcym ciałku
Uwielbiam także koty. Do tego stopnia, że znalazły się w tytule i adresie tego bloga. A mój ulubieniec, szary Gandalfik, oficjalnie zwany Mufasą zdobi ten fragment Internetu. 

Ile kotów zmieści się na dwuosobowej kanapie, a ile na fotelu?

A co z fantastyką? Od ostatniej klasy szkoły podstawowej wymieniam ją jako zainteresowanie. Od niedawna bawię się w larpy, planszówki, erpegi, co było moim marzeniem od pierwszego PBFa. Zdarza się, że zagram w gierki na PC, chyba że wyjdzie coś z "witcher" w nazwie. Wtedy gram przez dwa tygodnie odcinając się od świata :-) Czasem gram nawet w League of Legends, chociaż nie lubię hejtów ;-) 



Lubię za to ubranka. Stawiam pierwsze kroki jako cosplayerka, jako domorosły rzemieślnik rzeczy, które się przydadzą na larpa, etc. Moim wielkim problemem jest to, że zaczynam milion rzeczy naraz, prawie żadnej nie kończąc. W tym momencie mam zaczęte - pomijając kupno materiałów, bo materiał kupiony na coś konkretnego i tak skończy jako coś zupełnie innego (np. złote lamówki na Captain Miss Fortune nigdy nie będą tworzyły jej cosplayu, ponieważ, prawie się skończyły) - Sorakę z LOLa, Chii z Chobits i Meridę Waleczną. Pomijając wszystko, co jest rozrysowane, powykrawane i tak dalej. 

Chii?

Od 11 roku życia uczyłam się ciężkiej sztuki opanowania ołówka, węgla, farb i innych duperelków. W swojej biografii mogę zaznaczyć liceum plastyczne, czy miesiąc studiowania malarstwa na UMK w Toruniu. :-) 

A dzięki temu rysunkowi, w zamyślie Rollo Lothbrok z serialu "Wikingowie" spotkałam mojego ukochanego aktora, Clive'a (na rysunku wygląda bardziej jak mój Tatuś)
Od października 2016 roku zaczynam studia na UAM. Mam nadzieję skończyć filologię polską ze specjalnością dziennikarstwo.  



I chyba tyle mam do przekazania na początek. 
Jestem Mart. Staram się być dobrym człowiekiem i spełniać marzenia. No i pisać.




Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz