Przez jakiś czas nie marzyłam.
Rok temu moim marzeniem było pogodzić się ze sobą, mieć pewność, że nie jestem i nie będę nigdy sama. Kiedy kilka miesięcy temu osiągnęłam to, nie wiedziałam, co powinno być dalej.
Oczywiście, były jakieś wizje. Ale to wszystko było nieokreślone. Trochę, jakby szukanie marzeń było szukaniem odpowiedniej tkaniny, tyle że po omacku. Bo o ile można w ciemności poznać jej strukturę, tak kolor i wzór pozostaje niepewny.
Wiedziałam, czego szukam, jednak dopiero teraz zapaliło się światło i wiem, który wzór jest mi teraz potrzebny. I bardzo łatwo mogę go znaleźć, ponieważ szukając po omacku znalazłam odpowiadające mi tkaniny. Teraz wybrałam wzór.
Ale to za chwilę.
Składając życzenia często życzono mi "spełnienia wszystkich marzeń". Jedynie mój Tata życzył mi, aby spełniało się jedno, a na jego miejsce przychodziło kilka nowych. Myślę, że to jedna z mądrzejszych lekcji od niego, o ile nie najmądrzejsza.
Za pierwszym razem, gdy usłyszałam coś takiego łamiąc się opłatkiem, musiałam zrobić duże oczy, a Tata mówił powoli, takim głosem, którym zawsze składa życzenia. Mówił, że człowiek, któremu spełnią się wszystkie marzenia staje się pusty, a jego życie nie ma celu.
I to jest prawda.
Chociażby Skaza, ten, który zabił Mufasę. Jego marzeniem było objąć Lwią Skałę. I co dalej? Nic więcej nie robił, zgnuśniał. Wiele osób uważa go za najczarniejszy charakter Disneya, ale on po osiągnięciu celu zrobił się taki... nudny.
I tak zawsze uważałam, że najgorszy był Shan Yu z "Mulan" (to była najokrutniejsza bajka! ta laleczka bezimiennej dziewczynki...!) oraz Frollo z "Dzwonnika z Notre Dame" (może zawsze bałam się fanatyków?)Ale wracając. Czasem, gdy spełni się to największe marzenie i to nieoczekiwanie, nie wiadomo, co zrobić ze sobą dalej. Szukanie czegoś na siłę też nie jest dobre. Myślę, że tę chwilę trzeba przeczekać, chociaż też nie będąc biernym.
Bycie biernym przy marzeniach jest najgorszą możliwością.
Ale mi zapaliło się światło. Bo poza tym, że chcę powiększać kolekcję BJD, że chcę kształcić się w szeroko pojętym crafcie, że chcę mieć wielką biblioteczkę fantastyki, biografii muzyków i twórczości Murakamiego (bo Zafóna już mam), że te wszystkie małe rzeczy...
chcę przede wszystkim mieć swój kąt.
Nasz kąt.
Chcę mieszkać z moim Krasnoludem i radzić sobie z problemami własnego gospodarstwa.
Tego życzcie mi na wszystkie okazje, do czasu, aż się spełni. :-)
0 komentarze:
Prześlij komentarz