piątek, 12 lutego 2016

14. Jaka jest Druga Nibylandia?

Noc jest zdecydowanie najlepszą porą na pisanie tutaj.

Kiedyś były dni, które zaczynały się koło północy. Spotykaliśmy się i szliśmy na górki lub studnię. Lub gdziekolwiek. Jedna osoba miała paczkę papierosów, najpewniej dużych, niebieskich Lucky Strike'ów lub czerwone Chesterfieldy setki. Rozmawialiśmy i śmieszkowaliśmy. Chodziliśmy po praktycznie pustych uliczkach naszej dzielnicy i... 
i cały świat był nasz. 
Teraz, choćbym chciała nie mogę. 
Nie tylko dlatego, że ta dzielnica jest daleko, a w Poznaniu nie ma dwójki z tych cudownych osób. Bo przecież nie jestem tu sama, mogłabym, teoretycznie, wpakować się w jakiś nocny i jechać na most św. Rocha lub Wartę. Ale tylko teoretycznie. W praktyce nie mogę.
Mieszkam w dzielnicy, która nie wygląda zbyt bezpiecznie. Zabawne, bo w tej naszej spotkało mnie zło kilkukrotnie. Tutaj nie - jedynie jakieś małe romskie (hehe) dziecko powie, że mam ładne nogi. Ale nie znam Poznania, nie znam i się go boję. Chodząc tutaj czuję przytłaczającą samotność. A nawet oderwanie od miłych wspomnień. 
Tęsknotę.

I nie, nie chcę wrócić, absolutnie. 
Życie tutaj jest bardzo szybkie. Mało kiedy mam czas. Nawet nie wiem do końca, dlaczego, bo nie mam aż tylu zajęć. Ale faktem jest, że od poniedziałku do niedzieli czas leci bardzo szybko. 
I jest dobrze. 
Kocham Tatę, z którym mieszkam, kocham Krasnoluda, lubię pogadać z sąsiadem i znajomymi pracującymi w okolicy. Fajnie, gdy wstanę rano i ogarnę trochę, pozmywam naczynia z wieczora i wstawię pranie. Czasem pomyję dokładnie łazienkę lub kuchnię. W poniedziałki robię listę zakupów, bo znowu skończył się płyn do płukania lub gąbki. 

Ale bywa źle. 
Bywa, że siadam nad zeszytem, w którym notuję wydatki z każdego dnia. Bywa, że nie wiem, czego sobie odmówić, aby mieć możliwość zrobić prezenty najbliższym. Lada moment Tatuś ma urodziny, nie zdążę już zrobić tego, co chciałam, trudno, a drugi pomysł też jest ciężki do wykonania, bo nadal potrzebuję składników. A wystarczyłoby 50 złotych! Trochę dalej jest Pyrkon, na który nawet nie mamy jeszcze wejściówek. Wiem, że skończy się tak, iż kupi je Krasnolud, bo ja przecież nie mam za co. Na Pyrkonie mieliśmy być Poszukiwaczami z Talizmianiu, Czarownik, Czarownica, Wróżka i Wojownik. Byłoby fajnie, nie widziałam jeszcze cosplayu z tej planszówki. Ale nie mam jak wyłożyć na materiały, bo przecież ja będę szyła. 
Mam w tym roku możliwość spędzić z kimś pierwsze walentynki w życiu. Chciałabym pozwolić sobie na obdarowanie Krasnoluda chociażby dobrą czekoladą.
Ale nie chodzi o pieniądze, przecież mam co jeść. Boję się, że nie ogarnę nigdy tego, aby gospodarować funduszami, boję się, że utknę w mierności i nie będę mogła podnieść oczu znad rachunków, aż cały widok zasłonią mi napuchnięte od zmęczenia i łez powieki.
I nie będę sama, wiem.
Boję się jednak, że będziemy zbyt nieszczęśliwi porażką materialną, aby się kochać. A ten strach mnie paraliżuje. 


Po prostu czasem płaczę nad wydatkami, wspominając beztroskie strzelanie kapslami w niebo.
Chociaż wiem, że znowu będzie fajnie. I znowu będziemy wiecznie młodzi... Wspomnienie tego, jak lekko można się czuć, będąc razem, bez obowiązków, a po prostu ciesząc się sobą jest jednym moich ładniejszych skarbów. 
Przecież nie tak długo, a znów będziemy razem. Jeszcze szczęśliwiej, niż przed wyjazdem do Poznania. Chciałabym powiedzieć nad ranem wchodząc na pola nieopodal Kostrzyna, że nareszcie w domu. Chciałabym czuć ten cud życia na pięciogwiazdkowej prywatnej plaży. Chciałabym, żebyśmy znowu leżeli razem patrząc w gwiazdy. 
Bardzo tęsknię. 



Dziś był płacz. Ale jednak wciąż istniejemy. Nie wyrzekłam się przyjaciół wchodząc w poważny związek. 
Dobrze, gdy ktoś zadzwoni o 3 w nocy, bo coś może być nie tak. Dobrze, bo zapomniana więź wraca. 
Share:

poniedziałek, 1 lutego 2016

13. Fasolki, Miłość i zagięcia krasnoludzkiego zwyczaju.

*UWAGA: jeżeli istnieje prawdopodobieństwo, iż myśl, że Mart posiada  życie seksualne jest dla Ciebie problemem, daj sobie spokój*

Znowu budzę się w nocy, więc standardowo - pojawi się tu wpis nocnych przemyśleń.


Dzisiaj dotyczą Fasola.
Fasolem będzie każde dziecko rozwijające się we mnie. O ile takie się pojawi. :-)


Od kiedy jestem z Krasnoludem, nie czuję obawy przed każdym spóźniającym się okresem. Jestem zwyczajnie pewna, że nie ucieknie, bo będzie bał się ojcostwa. Myślę także, że taka myśl byłaby jedną z większych obraz krasnoludzkiego majestatu.

Jak większość par - uprawiamy seks. Nie czekamy do ślubu w myśl nowej zasady, że "żadnego ślubu przed seksem". Bo, chcąc nie chcąc, wszyscy musimy sobie przyznać, iż seks jest w związku ważny. Tak jak wspólne zainteresowania czy poglądy, etc, etc.
Nie można być w stu procentach szczęśliwym z osobą, która nas nie zaspokaja.
Zakładając, że sami posiadamy popęd seksualny.

Ze względu na moje niegdysiejsze leczenie psychotropowe, nie powinnam brać tabletek antykoncepcyjnych - przynajmniej jeszcze nie. Mieszanka Zolafrenów, Abilyfajów i innych Ketreli sprawiła, że mam zasuszone jajniki. Jeden bardziej, drugi mniej. Nieważne. Nie jestem pozbawiona możliwości ciąży, jednak dla samego bezpieczeństwa mojego, jak i dziecka - lepiej poczekać.
Dlatego używamy prezerwatyw.

Prezerwatywy kosztują minimum 8PLN. I jak, naprawdę, nie żal nam pieniędzy, to czasem zwyczajnie się kończą. Bo tu trzeba odłożyć, bo coś innego. Jednak ZAWSZE mamy jedną-dwie w zanadrzu.

Tylko że te dwie niezbyt starczą. Zwłaszcza, że w 99% przypadków są one tam, gdzie nas nie ma.
Uprawiamy seks "dość" długo. Naszym ulubionym żartem jest "dwurodzinny szybki numerek" (chociaż "na martowe pięć przypada jeden krasnoludzki" też mi się podoba)
Oczywiście, możemy kończyć szybciej, ale miłosne uniesienia mają prowadzić TAKŻE do przyjemności czysto fizycznej.

A sucha prezerwatywa boli i pęka.


I tu zaczyna się główna myśl wpisu.

Jak długo będziemy zapominać o tych zostawionych "na wszelki", jak długo będziemy powstrzymywać się od,jakże bezbożnego, ohydnego aktu... miłości i bliskości zarówno psychicznej jak i fizycznej? Bo zbliżenie z "TĄ" osobą zawsze gwarantuje coś przyjemniejszego niż seks z profesjonalną gwiazdą porno.
Niewiele jest momentów równie pięknych, co czucie przyjemności w swoim i tym drugim ciele. Zgubienia granicy między jednym, a drugim ciałem. Lub fizycznym spełnieniem na myśl, że Krasnoludowi jest dobrze, dzięki mi.

Zresztą - prezerwatywy pękają. Serio, zdarza się.


I jak marzyłam o Fasolu od listopada. Jak wręcz chciałam, aby Fasol się pojawił, tak...
Teraz się boję.
Boję, bo mogę niedonosić ciąży.  Boję, bo nie mieszkamy nawet razem. Bo dziecko to bardzo duże wydatki. Bo co ze studiami? Bo rodzina będzie się martwić  (myśli, że mogą być źli, czy coś raczej nie dopuszczam).






Kolejna myśl jest o "dwóch połówkach jabłka". Jak kiedyś uważałam to za głupie, bo nie jestem przecież owocem! Tak teraz, to chyba najprostsze określenie Miłości. Takiej wiecie, na samą myśl o pojęciu tego słowa boli głowa. Coś jak wszechświat. Widzisz niebo w nocy, widzisz gwiazdy. Mniej więcej starasz sobie wyobrazić odległość od samego księżyca i kiedy dociera do Ciebie, że to NAPRAWDĘ DALEKO, przypominasz sobie, że to taki maleńki kawałek tylko...

Czasem mam też wrażenie, że wszystko, co kiedykolwiek zachwyciło choćby jednostkę, że wszystkie inne pary i miłości na świecie, to nawet nie połowa naszego uczucia.
Że taka miłość, jak nasza, nie zdarzyła się jeszcze nigdy. I nie zdarzy.

Sam fakt, że jak każdy fan fantasy wie, krasnoludy nigdy nie zwróciły uwagi na kobietę innej rasy (ekranizacja Hobbita boli nie tylko wrzucając postać Tauriel). A mojego narzeczonego poznałam jako Krasnoluda. Ja byłam ludzką kapłanką (dopatrywano się u mnie korzeni driady lub rusałki, ale nikt mi nic nie udowodnił).


A Fasol ma coraz mniej czasu na zaistnienie. We wrześniu 2017 muszę założyć gorset!

Przez 19 miesięcy czeka mnie jeszcze wiele nieprzespanych nocy na myśl, że może nie damy rady, tak finansowo. Może coś się źle potoczy...
I zdaję sobie sprawę, że po ślubie nagle nie staniemy się bogaci, ale wierzę, że w jakimś stopniu będzie łatwiej.


Pewna jestem tylko tego, że będziemy najszczęśliwszą rodziną, bo zawsze będziemy wiedzieć, że kochamy się ponad wszystko.
A tego mały człowieczek potrzebuje bardziej, niż najdroższych zabawek.
Share: